Przejdź do treści strony

Nauka za granicą | Studia bez tajemnic

Szok kulturowy – Ciebie też to czeka!

Autor: Michał Mikołajewski (marzec 2010)

W poniższym artykule chciałbym zająć się tematem chyba najczęściej pomijanym przez osoby pragnące wybrać się na studia zagranicę – szokiem kulturowym. Pewnie wielu z Was zareagowało na tytuł oburzeniem. Może pomyśleliście – „jak to, ja? Przecież znam biegle angielski, więc mnie to nie dotyczy! Byłem na wakacjach w Anglii już czterysta siedemdziesiąt dziewięć razy, co to za problem!” A jednak, czy tego chcecie czy nie, bez względu na wcześniejszą sytuację, szok kulturowy dotyka 98% przyjezdnych. Wiąże się to głównie z nastawieniem, z jakim tam jedziemy. Kiedy wysiądziesz na lotnisku w Luton, Prestwick, Sheffield czy też gdziekolwiek indziej, tym razem przyjeżdżasz z zupełnie innym nastawieniem niż zwykle. Nie przyjeżdżasz tu na dwa tygodnie zabawy, nie masz szlifować języka przez kilka dni. Przyjeżdżasz na minimum kilka lat, będziesz musiał tu mieszkać, pracować, bawić się czy uczyć. Jest to oczywiście ogromna szansa, ale dla wielu ludzi jest to przytłaczające. Nagle znajdują się w całkowicie nowym środowisku. Chciałbym przestawić Wam ogólne pojęcie „culture shock” na swoim przykładzie, jak i również to jak można sobie z nim radzić.

Pierwsza sprawa – temat szoku kulturowego dotyczy głównie dziewiętnasto i dwudziestolatków – ludzi pragnących zacząć studia pierwszego stopnia (undergraduate) i to na takich osobach chciałbym się dzisiaj skupić. Dlaczego? Bo jest ich najwięcej i najbardziej ich to dotyka. Pierwsza rzecz, jaką takie osoby powinny zrobić, to zacząć przygotowywać się do wyjazdu jeszcze wiele miesięcy przed nim. Dla wielu młodych osób tu przejeżdżających, szok kulturowy łączy się tutaj z szokiem bycia całkowicie samodzielnym. Przez to ten efekt jeszcze się potęguje. Nie popełnijcie tego błędu. Pamiętajcie, że w Oxfordzie poza nauką będziecie też obciążeni pozostałymi obowiązkami. Mamusia nie wypierze wam ubrań, nie postawi ciepłego obiadku i nie pójdzie za Was po zakupy. Dlatego już na kilka miesięcy wcześniej, jeszcze mieszkając w Polsce powinniście sami wykonywać wszystkie te rzeczy. Wiadoma sprawa, że jest to znacznie mniej wygodne, ale no cóż, coś za coś. W miastach z dużą ilością studentów nie brakuje czegoś a’la stołówki, gdzie można sobie wykupić obiady i jest to pewne rozwiązanie, ale jedzenie tam zwykle przyzwyczajonym do polskiej żywności Polakom nie smakuje. Anglicy żywią się różnego rodzaju gotowymi mrożonkami, których są w marketach tysiące, ale też nie wszyscy to lubią. Więc koniecznie przed wyjazdem musicie się w jak największym stopniu usamodzielnić. Nie każę Wam zostać szefem kuchni we włoskiej restauracji czy być mistrzem prania wrażliwych tkanin, ale wyjeżdżajcie chociaż z podstawami! To znacznie ułatwi wdrożenie się w życie w nowym kraju.

Druga sprawa to finanse. Myślę, że nie ma co ukrywać, że studia w Wielkiej Brytanii dla każdego są w jakimś stopniu wysiłkiem finansowym. OK, na czesne udzielane są kredyty studenckie, ale co z utrzymaniem? Musicie dobrze rozważyć, czy jesteście na to gotowi i czy nie przeraża Was wizja jednoczesnego studiowania i pracy. Nawet jeśli uniwerek wyrazi zgodę na podjęcie przez Was pracy, musicie być pewni, że temu podołacie. Inaczej bardzo szybko pojawi się stres, zdenerwowanie i czasem nawet przerażenie masą obowiązków. Druga sprawa to kwota pieniędzy, jaką należy zabrać ze sobą na początku. No cóż, tutaj już wiele zależy od stopnia ryzyka, jaki akceptujemy. Osobiście czułem się spokojny, jeśli w banku miałem kwotę pozwalającą przeżyć i wszystko opłacić na co najmniej dwa kolejne miesiące. Dla Ciebie może być to miesiąc, mogą być trzy. Najważniejsze, żeby mieć ten komfort, że jeśli muszę w tym miesiącu mniej przepracować, zmieniam pracę czy też rodzice mogą mi mniej wysłać, to nie ma tragedii - bo spokojnie pociągnę jeszcze ten miesiąc, dwa. To znacznie pomaga i zdejmuję z nas presje!

Jeśli chodzi o szczegółowe różnice, które najczęściej dotykają Polaków, to Andrzej świetnie wypunktował je w swoim artykule (fuj, ten chleb!). Ale jest jeszcze jedna kwestia, do której zdecydowanie trzeba się przyzwyczaić – pogoda. Oczywiście, Anglia znana jest z częstych opadów i powszechnie wiadomo, że tamtejszy klimat nie jest specjalnie przyjemny, ale najlepiej z góry się na to przygotować. Jeśli spędziłeś w Anglii więcej niż powiedzmy te dwa tygodnie na wakacjach – na pewno będzie Ci łatwiej, bo pewnie doświadczyłeś już tamtejszej aury. Generalnie nie ma co przesadzać, tamtejsza pogoda to nie jest stały wodospad, ale częste przelotne deszcze potrafią skutecznie uprzykrzyć życie. Często mamy tak zwaną „szarówkę”, gdzie wprawdzie nie pada, ale niebo jest mocno zachmurzone. Tak będzie (szczególnie na północy), nic z tym nie zrobimy i po prostu należy się do tego przyzwyczaić.

Ostatnią kwestią, jaką chciałbym poruszyć jest język. Zdaję sobie sprawę, że składając dokumenty na angielską uczelnie sprawdziliście, że językiem trzeba władać biegle (a nie, zaawansowanie!) i że ogromna większość przyszłych studentów nie ma z tym problemu. Zgodnie z wymaganiami uczelni zdajemy CPE, CAE czy IELTS, spełniamy ofertę i sprawa załatwiona, jesteśmy przyjęci. Jednak kiedy przyjeżdżamy na miejsce – panika! O rany, co oni tam bełkoczą! Czasami zdarza się tak, że przyjezdne osoby władające naprawdę ładnym angielskim nie mogą zrozumieć ani słowa z tego, co mówią rodzimi Brytyjczycy. Dzieje się tak szczególnie w Szkocji. Chciałbym Was uspokoić! Naprawdę! Grunt to nie wpadać w panikę. Jest to kwestia osłuchania. Jeśli nie miałeś do tej pory do czynienia z codziennym, a jedynie z książkowym lub „nauczonym” angielskim, możesz mieć na początku problemy ze zrozumieniem. Tak samo jest, kiedy Twój kontakt opierał się na filmach i świetnie rozumiesz American English, ale z brytyjskim jest już gorzej. Nie możecie się zniechęcać, tylko dalej twardo używajcie języka (który przecież znacie!), a kwestia osłuchania to kilka tygodni!

Mam nadzieję, że nie przestraszyłem Was, jeśli chodzi o wyjazd do Wielkiej Brytanii. Oczywiście, nie brakuje w nim trudnych i nietypowych sytuacji, ale nie zmienia to faktu, że jest to ogromna szansa i jeśli tylko odpowiednio się do wyjazdu przygotujemy, będzie to dla nas fantastyczne przeżycie i szansa na przyszłość!

Wróć na górę strony