Przejdź do treści strony

Nauka za granicą | Studia bez tajemnic

Wstęp

Oksford jest miasteczkiem średniej wielkości (około 130 tysięcy mieszkańców z czego do 30 tysięcy to studenci) z dość bogatą historią. Około 900 lat temu w miejscu, gdzie mielizna na Tamizie pozwalała lokalnym chłopom przeprowadzać bydło przez rzekę (stad nazwa: Ox - wól, ford - bród, mielizna na rzece; więc dosłownie "Woli Bród") zbudowano klasztor. Całkiem przypadkiem w monastyrze tym rozpoczęto szkolenie przyszłych duchownych (zwykle dzieci lokalnych wielmoży) w piśmie, łacinie i Biblii. Stan ten zapewne pozostałby nienaruszonym przez kolejne kilkaset, gdyby nie kontrowersyjny dekret króla angielskiego zakazujący angielskim studentom pobieranie nauk w Sorbonie w Paryżu. Studencki naród od prostego ludu odróżnia się miedzy innymi tym, że nie tylko bez piwa, ale i bez zgłębiania tajników wiedzy żyć nie potrafi. Angielscy studenci postanowili przenieść się do ojczyzny, a swe nauki kontynuowali właśnie w Oksfordzie. Jako że z prostego monastyru miejsce zaczęło się przekształcać w szkole teologiczna pojawiło się zapotrzebowanie na różne przybytki, bez których przyszli klerycy żyć nie mogli (głównie burdele i karczmy). Tak zaczęło wyrastać dookoła oksfordzkiego brodu miasto.

W tych kilku zdaniach praktycznie można podsumować początki tej uczelni. Kolejne stulecia były nie mniej fascynujące. W XIII wieku napięcie miedzy mieszkańcami miasta i bractwem studenckim dosięgło zenitu (studenci starali się na każdym kroku pokazywać swą wyższość nad prostym ludem) i w zamieszkach zginęło kilkudziesięciu akademików, a setki odniosło rany. W konsekwencji wielu z nich postanowiło przenieść się w spokojniejsze miejsce i osiedli na północy w okolicach mostu nad maleńką rzeczką Cam - tak powstało Cambridge. Aby powstrzymać ucieczkę uczonych z Oksfordu król przyznał kanclerzowi uniwersytetu wieczystą pieczę i kontrolę nad miastem, co pomogło w opanowaniu sytuacji. Przez kolejne stulecia miasto było świadkiem także szczęśliwszych wydarzeń (nie staram się zasugerować, że powstanie Cambridge jest jakimś zdarzeniem szczególnie nieszczęśliwym ;): powstawanie nowych college'y, pierwszych teatrów, muzeów, wielkich wynalazków i odkryć, które zrewolucjonizowały życie na naszej planecie i wszystko to, z czego Oksford jest dziś znany. Łatwo znaleźć i w Internecie i w książkach dokładniejszą i ciekawsza historie tego miasta dlatego teraz zobaczymy jakim się ono prezentuje obecnie.



Miasto

Miasto można podzielić na dwie odmienne części - miejską i uniwersytecką. Dotyczy to zarówno atmosfery, rozrywki, architektury i ludzi, których tam można spotkać. Są miejsca gdzie te dwa aspekty miasta się mieszają (centrum Oksfordu) i gdzie dominuje jeden z nich. Oksford, który jest znany na świecie to przede wszystkim część Północnego Oksfordu pozostająca bliżej centrum. Znajduje się tu większość college'y, Parki Uniwersyteckie, Szkoły Egzaminacyjne, Park Badawczy (Science Park) i wiele, wiele innych. Reszta Oksfordu jest praktycznie miejska, choć też zróżnicowana. Północny Oksford (Woodstock i Banbury road) są zabudowane wiktoriańskimi domami (zbudowanymi oryginalnie dla akademików kiedy zniesiono obowiązek mieszkania w college'ach) zaś południe i wschód to dzielnice wybitnie robotnicze. W centrum dochodzi do spotkania tych dwóch części miasta. W części uniwersyteckiej jest mniej pubów, sklepów i barów, a w dodatku w większości miejsc jest ograniczony ruch samochodowy co powoduje, że te miejsca są w miarę ciche i raczej spokojne (oprócz punktów nawiedzanych masowo przez turystów). Centrum i wschód miasta (piszę o dzielnicy Cowley, w której mieszkałem i jako tako znam) jest zamieszkany przez wielu imigrantów (zwykle Hindusów i Pakistańczyków, a obecnie także Polaków) jest tu także dużo sklepów. W centrum na dodatek jest masa barów, pubów, dyskotek itp. dlatego nocą (szczególnie w piątek) cisza jest ostatnia rzeczą, którą tu znajdziemy.

Mimo takiej ilości pubów i kawiarni trudno znaleźć takie, które odróżniałyby się czymś oryginalnym (i byłoby otwarte po godzinie 18). Najlepiej gdzie można trafić to do tradycyjnych barów typ The Bear lub The Turf, które szczycą się swą kilkusetletnią historią, ale na dobra sprawę nie odróżniają się niczym wyjątkowym. Anglicy nie wpadli na pomysł tworzenia kawiarni tematycznych (np. połączenie księgarni i pijalni herbaty), których jest bez liku w Warszawie.

Wróć na górę strony